sobota, 19 marca 2016

02. ,,Kiedy na początku wszys­tko wy­daje się banalne, na końcu zaw­sze po­jawiają się komplikacje...''

W oknie już biały świt. Wstałam przetarłam oczy, założyłam swoje mięciutkie miętowe kapcie, po czym udałam się do łazienki. Z dołu usłyszałam głośną rozmowę. Podeszłam do skręcanych schodów i stanęłam przy drewnianej balustradzie. Usłyszałam głos taty i Luka.
-Miałeś mi dać dzisiaj trzy stówy!- powiedział Luke.
-Skąd ja mam brać te pieniądze, zacznij w końcu pracować, a nie tylko balangujesz z tymi twoimi kolegami- odpowiedział Johny.
-Tylko uwzględnij to staruszku, że wiem trochę za dużo na twój temat dotyczący jednej sprawy...
-Dobra, ale przecież dałem ci ostatnio 400 zł!-krzyknął Johny. Nie jestem bankiem!-dokończył.
-Ale mnie to nie obchodzi, jeśli do dzisiaj nie dostane zapłaty, twój sekret zostanie ujawniony, a ty będziesz miał poważniejsze problemy, niż załatwienie na dzisiaj kilka stów-powiedział Luke.
-Nie do wiary! Wyhodowałem żmije na własnej piersi-wykrzyczał załamany ojciec.
Słyszałam szyderczy śmiech Luka, jednak nie wiedziałam o co chodzi. Chciałam jeszcze trochę pomilczeń przy balustradzie. Miałam nadzieję, że dowiem się jeszcze jakiejś ważnej informacji.
-Wyjeżdżam na kilka dni w delegacje. Pieniądze przyśle Ci wieczorem...
-Jasne delegację... Możesz oszukiwać matkę i Laurę, ale mi oczu nie zamydlisz-powiedział Luke.
-O co Ci chodzi? Nie insynuuj-powiedział Johny. Wracam za trzy dni- krzyknął po czym zamknął frontowe drzwi.
Stałam nie ruchomo jeszcze kilka sekund na schodach. Co ojciec zrobił, że daje się  szantażować Lukowi? Jaka delegacja? Czemu nic mi wcześniej nie powiedział?
No cóż ciekawie się zaczął ten dzień...
Nie mogłam zapytać przecież w prost Luka o czym rozmawiał z ojcem. Pewnie i tak by mi nie powiedział. Wiedziałby tylko, że wiem że coś przede mną ukrywa. Musiałam sama zbadać sytuację. Postanowiłam baczniej obserwować mojego brata.
Przed obiadem przyszła Agnieszka. W końcu... Podobno ojciec miał jej wczoraj powiedzieć co myśli o jej nieodpowiedzialnym zachowaniu. Oszczędziłam sobie gadania, którym i tak by się nie przejęła.
Luke wyszedł zaraz po 14.00, więc poszłam za nim. Starałam się ukrywać, chodź nie było to proste, ponieważ wciąż się oglądał na różne strony. Koło pierwszej uliczki zatrzymał się. Ukryłam się na pobliskim przystanku autobusowym.
Nagle pojechało czarne BMW. Zatrzymało się obok Luka, po czym mój brat do niego wsiadł. Tajemniczy samochód oddalił się ode mnie z piskiem opon.
O co chodzi, kim są ci kolesie. I czego chcą od mojego brata. Czyżby wpadł w nieodpowiednie towarzystwo? Zaczęłam się o niego niepokoić.
Wracając do domu zauważyłam nasz białe, rodzinne kombi. Czemu stał na parkingu, a nie pod naszym domem. Zaraz zaraz z tego co wiem to ojciec nim dzisiaj rano pojechał tym autem na szybką i niewyjaśnioną delegację. Pytanie dlaczego teraz stoi dwie ulice dalej od naszego domu. Czyżby poszedł na szybkie zakupy przed podróżą? Tylko, że w pobliżu nie ma żadnego sklepu.
Od sieciówek w hipermarketach małe  sklepy upadły, po czym splajtowały. Od tej pory najbliższy sklep był godzinę jazdy od naszego domu. To jest dla mnie chore, że nasz kraj zamiast się rozwijał cofał się. No cóż ale nic nie mogłam w tedy na to poradzić.
Moim pytaniem było o co chodzi z dzisiejszą delegacją taty. Postanowiłam ukryć się i poczekać na przybycie właściciela samochodu.
Po męczących dwóch godzinach z pobliskiego bloku wyszedł mój tata z jakąś kobietą. Miała duży, granatowy kapelusz, który okrywał jej długie, ciemno-brązowe włosy, sięgające do ramion. Była ubrana w czarną, obcisną sukienkę, która podkreślała jej długie i chude nogi. Kim była ta kobieta? Miała czarne okulary, przez co nie byłam w stanie jej rozpoznać.
Jedno było pewne mój ojciec wcale nie wyjechał w żadną delegację. Pierwsza myśl, kótra przemknęła mi przez myśl to, że mój tata ma kochankę. Jednak nie miałam na to jeszcze żadnych dowodów. Postanowiłam zając się tą sprawą. Nie chciałam mówić jeszcze o tym mamie. Nie wiem jak by się zachowała, może nawet by mnie wyśmiała, dlatego postanowiłam zgromadzić jakieś dowody, za nim oczernię mojego ojca.
Chciałam iść za tatą, ale był szybszy, ponieważ jechał autem. Nie mogłam nawet biec za samochodem, bo zobaczyłby mnie jeszcze w lusterku to moje śledztwo wyszło na światło dzienne.
Wróciłam do domu. Byłam przed moją zieloną furtką. Zauważyłam, że jakiś dwóch kolesi w ciemnych bluzach okładają leżącego chłopaka. Podeszłam bliżej po czym zobaczyłam, że ofiarą napastników jest mój brat. Nie wiedziałam co  mam zrobić. Krzyknąć, podbiec, ale co bym zdziałała? Jeszcze mnie by pobili. Jednak nie mogłam przyglądać się jak leją mojego brata. Z całych tych nerwów i gniewu zawołałam donośnym głosem:
-Wy gnoje! Policja! Biją bezbronnego człowieka! Pomocy!
Nagle napastnicy zwrócili wzrok w moją stronę. Czułam przerażenie, nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam, ale w końcu coś musiałam.
Minęło 15 sekund jak po moim krzyku chuliganie się rozbiegli.
Matko jak dobrze, że nie przybiegli w moją stronę i mi nie do kopali.
Muszę nauczyć się sztuki walki-pomyślałam. Dopiero teraz to zauważyłam jak ważne są takie zajęcia w życiu codziennym.
Podbiegłam do Luka. Leżał na środku chodnika koło naszego domu.
Skulony w kulkę, zwijał się z bólu.
-Luke, Luke nic ci nie jest?-spytałam.
Po tych słowach Luke podniósł lekko swoją głowę. Z jego prawej brwi leciała krew, była on przecięta. Z nosa płynął potok krwi, a rękę miał położoną w nienaturalny sposób. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieję się na prawdę. Bałam się o życie Luka.
-Laura...-odbąknął.
Po czym zemdlał.
-Lukeee!!!-krzyczałam.
Jednak on nie reagował. Zaczęłam płakać.  Z moich oczu płynął potok łez, których nie mogłam powstrzymać. Cały czas krzyczałam.
-Pomocy!
Zadzwoniłam po karetkę. Wybąkałam ulicę i powiedziałam jak wygląda sytuacja. Nie mogłam opanować zdenerwowania. Dopiero gdy zobaczyłam pobitą twarz Luka, uświadomiłam sobie jak niebezpieczni byli ci bandyci. Nie wiedziałam nawet, dlaczego napadli mojego brata.
Kręciło mi się w głowie. Było mi słabo. Po czym zemdlałam.
Te wszystkie emocje. Widok ojca z obcą kobietą, a na dodatek te pobicie. Nie tego było już za wiele.
Chciałabym, żeby ten koszmar się skończył. Nawet matka się nami nie interesuję. Wciąż jest w pracy. O naszej rodzinie musiała dawno już zapomnieć. Dlaczego moja rodzina musi być taka pokręcona. Nigdy nie była normalna, chociaż z pozoru  mogłoby się wydawać, że jest przeciętna,
to tak naprawdę nie jest.

***********

Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Akcja się rozwija, ale to nie wszystko co dla was przygotowałam.
Jeszcze się zdziwicie jak potoczy się sytuacja.
Co będzie z Lukiem? 
Kim jest tajemnicza kobieta, z którą spotkał się tata?
Tego wszystkiego dowiecie się już nie bawem.
P.S przepraszam, że takie krótkie, ale jest pisane na szybko.
Chciałabym dodać dłuższe, ale nie wiem jak czas mi pozwoli.
Sami wiecie święta i te sprawy.
Na dodatek jeszcze urodziny.
Wszystkiego za dużo na raz.
Oczywiście
 Komentujcie!
Buziaki :*

2 komentarze:

  1. Cudowny rozdział!
    Nie no, akcja się rozkręca. Jest dopiero drugi rozdział, a już jest tyle tajemnic. Już nie mogę się doczekać co się stanie dalej.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Cieszę się, że się zaciekawiłaś :D

      Usuń