czwartek, 31 marca 2016

04. ,,Rodzeństwo może być wredne przez całe życie. Jednak możesz być pewien, że wskoczy za tobą w ogień, gdy ktoś będzie przeciwko tobie''.

Obudziłam się z mokrą poduszką. Przez pół nocy płakałam nad tym co mam zrobić, żeby ochronić moją rodzinę. Dlaczego to zawsze mi przytrafiają się takie rzeczy?
Bałam się, że w każdej chwili Lukowi się pogorszy i miałam dziwne przeczucie, że Loganowi może grozić niebezpieczeństwo. W końcu jest taki bezbronny.
Dzisiaj niedziela, więc matka jest w końcu w domu. Zeszłam wytłumaczyć jej jak poważny jest stan Luke. Weszłam do salonu. Siedziała na białej kanapie z laptopem. Robiła jakieś dokumenty potrzebna na jutro do pracy. Ciągle jest w pracy. Nawet gdy jest w domu wydaję mi się nie kontaktowa z rzeczywistością.
-Mamo!-powiedziałam.
Jednak nic mi nie odpowiedziała, więc powtórzyłam słowo ,,mamo''.
-Yyyy tak skarbie. Chwilka pracuję, tylko dokończę tę fakturę i porozmawiamy.
Jak zwykle ma mnie głęboko i szeroko. Chciałam już coś jej odpowiedzieć, ale nagle rozległ się głos dzwonka. Podeszłam do drzwi po czym złapałam za klamkę.
W wejściu stał ojciec. Nie spodziewałam  się go dzisiaj. Jego ,,niby'' delegacja miała się skończyć dopiero za dwa dni. Miałam do niego masę pytań, może to i dobrze, że wcześniej wrócił. Może będę miała chociaż chwilę czasu, aby wybadać kim była ta tajemnicza kobieta, która ostatnio z nim widziałam.
Johny wszedł nie mówiąc ani słowa. Po chwili spytał się:
-Gdzie jest matka?
-W salonie.. Zaraz poczekaj mam do ciebie kilka pytań-powiedziałam.
Ojciec poszedł do salonu.
-Wyprowadzam się-oznajmił.
Po czym poszedł na górę i zaczął się pakować.
Zamurowało mnie te nagłe wejście taty. Z resztą mamę chyba też. Odłożyła laptopa po czym zrobiła wielkie oczy.
-Jak to się wyprowadza?-powiedziała.
Następnie zawołała na cały dom.
-Johny!!!! Co ty odwalasz? Pomieszało Ci się w głowie?
-Nie skarbie!-wrzasnął. Po prostu zrozumiałem, że nie jestem z tobą szczęśliwy-powiedział schodząc ze schodów.
Stałam obok nie wiedząc co mam powiedzieć. Miałam pustkę w głowie. Zaskoczył mnie całą tą sytuacją. Nie wiedziałam o co chodzi. Patrzyłam na zdenerwowanie mamy i jej bezradność.
-Najwyższy czas poukładać swoje życie na nowo. Poznałem pewną kobietę, dla której liczę się bezwarunkowo. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Ona z resztą we mnie też. Z tobą byłem nieszczęśliwy. Nigdy nie miałaś na nic czasu. Ciągle jesteś w pracy, nawet w domu. Mam tego dosyć, dlatego się wyprowadzam-powiedział Johny.
-Jak to ? Ty draniu!  Jak możesz nas zostawiać, nie tylko mnie, ale i nasze dzieci. One już w ogóle się dla ciebie nie liczą? -krzyczała matka.
-To dla ciebie nigdy się nie liczyły. Miałaś je i mnie zawsze w dupie! I wiesz co Ci powiem zołzo?
Nigdy Cię nie kochałem.  Kochałem czułą, seksowną i szaloną dziewczynę, a nie gderliwą, zapracowaną i bezuczuciową zołzą. A gdy się z tobą żeniłem myślałem, że jesteś inna. Nigdy bym się z tobą nie ożenił, gdybym wiedział, że jesteś taką oschłą wiedźmą-powiedział Johny.
-Ty świnio! Puszczasz się z jakąś lafirynda i ty do mnie masz pretensję!? Biedny Johny taki niewinny! Tylko on jest poszkodowany! Wiesz co? Sam zobacz jak ty nas krzywdzisz! Co ty wyprawiasz! Ja staram się zarobić na nasz dom. Na rachunki, na książki do szkoły dla dzieci, a ty tylko się obijasz. Zamiast ciężko pracować na wykarmienie rodziny, puszczasz się z jakąś szmatą!
Jak ona ma na imię? No proszę przyznaj się cwaniaku!-wykrzyczała ze łzami w oczach Anna.
-Nie znasz jej, to osoba z uczuciami, robocie. Jest inna niż ty. Ty takich ludzi nawet nie odróżniasz co?
I jeszcze jedno. Macie dwa tygodnie na opuszczenie tego domu. Prawnie należy do mnie, więc nie widzę potrzeby, żebyś w nim mieszkała! Jeśli myślisz, że coś Ci dam za rozwód, to się grubo mylisz. Jedynie mogę wpłacać na dzieci. Szkoda mi tylko Logana, że będzie musiał żyć z taką nieczułą matką! Luke jest pełnoletni, a Laura będzie już nie długo. Będą mogli od ciebie w końcu uciec-wypowiedział się Johny.
-Dlaczego teraz to robisz miałeś na to tyle lat? To przez tą ździrę, z którą Cię widziałam ostatnio dwie ulice stąd? -spytałam ze łzami w oczach ojca.
-Jak to? Widziałaś ją? To nie możliwe... -powiedział Johny.
Popatrzył na matkę, jakby bał się, że powiem jej kto to był.
-Przepraszam Laura, ale nie mogę tego wytrzymać. Twoja matka nie daje mi szczęścia-powiedział ojciec. Po czym wyszedł z domu.
Matka usiadła z wrażenia. Zakryła twarz rękoma. Płakała. Nie wiedziałam jak się zachować. To wszystko prawda o czym mówił tata. Matka nigdy nie miała dla nas czasu, ale żeby tak ją traktować?
Ale znowu jak to widzi ojciec? Że tak po prostu nas zostawi? Co z nami, czyli jego dziećmi. Ta kobieta zawróciła mu w głowie i od razu chce z mamą rozwód. To okropne, moja rodzina się rozpada. Nawet nie wiem kim jest ta kobieta. W końcu była w tedy w ciemnych okularach, dlatego nie byłam w stanie jej rozpoznać.
Popatrzyłam na matkę, pomimo tego wszystkiego było mi jej żal. Zawiniła, ale chciała dobrze, żebyśmy godnie żyli, żeby na nic nam nie zabrakło. Pochyliłam się nad nią.
-Ty! Ty wiedziałaś?-spytała.
-Widziałam tylko przedwczoraj jakąś kobietę z nim dwie uliczki dalej, gdy wracałam do domu. To w tedy koło furtki pobili Luka. Nie miałam nawet kiedy Ci powiedzieć, a w sumie nic szczególnego ją nie widziałam miała czarne okulary i nie mogłam jej rozpoznać. Nie chciałam Cie dodatkowo martwić, nie miałam żadnych dowodów.
-Kłamiesz! Wiesz kim ona jest, tylko nie chcesz mi powiedzieć! Wszyscy mnie okłamują- szlochała matka. Zostaw mnie chce być sama- powiedziała.
I jak tu dogodzić? Jednak rozumiałam mamę, czuję się oszukana przez ojca. Niestety nic nie mogłam poradzić. Poszłam do kuchni napić się trochę wody z tego wrażenia. Byłam wstrząśnięta.
Nagle zadzwonił telefon.  Pierwsza myśl, o której pomyślałam to bandyci, którzy ostatnio dzwonili.
-Hallo?-spytałam niepewnie.
-Hallo? Czy dodzwoniłem się do rodziny Marano?-spytał głos w słuchawce.
-Tak? A kto mówi?
-Tutaj doktor Wilczewski. Dzwonię ze szpitala. Państwa syn Luke...-powiedział lekarz.
-Co nim?-spytałam przerażona.
-Najlepiej to proszę przyjechać do szpitala. Na miejscu porozmawiamy.
-Dobrze, już jadę-powiedziałam.
Przez myśl umknęło mi coś strasznego. A jeśli Luke.... nie żyje? Nie, nie to nie dorzeczne. W prawdzie nie było z nim najlepiej, ale też i nie najgorzej. Nie mogę o tym myśleć. Nie teraz gdy wszystko się sypie. Muszę jak najprędzej tam pojechać.
Ubrałam czarną kurtkę i przez chwile wahałam się czy mówić, że dzwonił lekarz. Jednak stwierdziłam, że nie wiem co z nim. Postanowiłam sama odwiedzić brata, później powiem matce jak się czuję. Teraz powinna ochłonąć.
-Wchodzę-powiedziałam, jednak nikt mi nic nie odpowiedział.
Zaraz powinna przyjść Agnieszka, więc zaopiekuję się Loganem.
W końcu dotarłam do szpitala. Weszłam do sali, w której ostatnio leżał Luke. Jednak jego łóżko było zaścielone i nie było jego rzeczy.
Przeraziłam się, usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Tyle spraw miał jeszcze do załatwienia.
Nagle wszedł lekarz. Przygotowałam się już na słowa typu ,,Przykro mi, ale nie zdołaliśmy go uratować''. Ledwo co oddychałam. Nie zaciekawię zaczął się  ten dzień, więc byłam przygotowana na najgorsze.
-Ty do Luka Marano, tak?
-Tak-powiedziałam cichym głosem.
-Przenieśliśmy go do izolatki. Niestety, jego stan bardzo się pogorszył. Ma teraz podłączony tlen, cały czas obserwujemy go przez monitor.
-To znaczy, że Luke żyje?-spytałam.
-Tak, tak, lecz jego stan jest bardzo zły. W każdej chwili grozi mu śmierć. Dlatego chciałem, żeby pani przyjechała. Nie chciałem mówić takich rzeczy przez telefon. Niestety jest jeszcze jedna sprawa-powiedział doktor.
Ucieszyłam się. To źle, że jest w opłakanym stanie, ale przynajmniej żyje, więc jest chociaż najmniejsza nadzieja.
-Jaka?-spytałam.
-Musimy wykonać operację. Bardzo by pomogła, ale jest bardzo droga, ponieważ nie płaci za nią fundusz zdrowia- oznajmił doktor.
No nie, czy cały ten świat opiera się tylko na pieniądzach?
-Dobrze, powiem o tym rodzicom-powiedziałam do doktora.
W istocie rzeczy sama będę musiała coś wykombinować. Tata zakłada nową rodzinę, a matka jest załamana. Nie będzie miała głowy na to. Sama muszę się tym zająć. Tylko jak?
-Czy mogę go zobaczyć?-spytałam.
-Oczywiście-powiedział doktor.
Pielęgniarka zaprowadziła mnie do Luka. Siadłam obok niego.
-Tyle mi strachu narobiłeś. Cieszę się, że mam takiego brata jak ty. Pomimo wszystkich sporów jakie były między nami i tak Cię kocham-powiedziałam do nieprzytomnego brata.
Z oka popłynęła mi łza.
-Dzisiaj ojciec odstawił cyrk. Wyprowadził się, a matka się załamała. Nie wiem jak dalej będziemy żyć, dlatego proszę Cię o tylko jedno. Nie zostawiam mnie tutaj samej. Walcz do samego końca braciszku.
Nagle z jego oka popłynęła łza. Tak bardzo się ucieszyłam. Może faktycznie mnie słyszy.
-Siostro, siostro-krzyczałam.
-Co się stało?
-Z oka popłynęła mu łza, to znaczy, że z nim lepiej?-spytałam uradowana.
-Niestety to nic nie znaczy, po prostu to płyn. Od czasu może mu wypłynąć.
Ta odpowiedz mnie zdołowała. Jednak wiedziałam jedno, że muszę mu pomóc za wszelką cenę.
-Trzymaj się brat. Wyciągnę Cię z tego bagna. Choćby mnie maiło to kosztować życie- powiedziałam.
Zacisnęłam jego dłoń. Wstałam po czym delikatnie go pocałowałam w czoło. Nie mogłam patrzeć na cierpienie mojego brata.
-Wyjdziemy z tego razem-szepnęłam do Luka.

************
Jak wam się podobało moi kochani?
Spodziewaliście się takiego przebiegu akcji?
Zaskoczę was, to nie koniec.
W następnym rozdziale możecie być zszokowani. :)
Liczę na wasze komentarze.
Komentując motywujecie do pisania. :)
Piszcie co myślicie na temat Johna i Anny.
Jak myślicie, jak potoczą się dalsze losy rodziny Marano?
Buziaki :***



środa, 23 marca 2016

03. ,,Nawet najtwardsi mają chwile, kiedy potrzebują klęknąć''

Obudziłam się w szpitalu. Słyszałam ciche głosy dobiegające z korytarza. Płacz i krzyk jakiś małych dzieci. To straszne, że takie małe istoty, które zaledwie się urodziły są w szpitalu. Nie każdy ma takie szczęście, że jest zdrowy, a zdrowi nawet tego nie doceniają .
-Jestem jeszcze nie pełnoletnia, więc pewnie znajduję się na oddziale dziecięcym-pomyślałam.
 Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to pytanie:,, Gdzie jest Luke i co z nim?''
Usiadłam na łóżku szpitalnym, po czym do pokoju wszedł lekarz.
-Doktorze! Co z Lukiem, tym chłopakiem co był ze mną?-spytałam.
-Ah o niego ci chodzi-odpowiedział lekarz. No cóż jest w ciężkim stanie. Przez trzy godziny walczyliśmy o jego życie. Teraz jest w śpiączce. Jest jeszcze jedna rzecz.
-Jaka?- spytałam.
-Jednak za nim Ci to powiem muszę wiedzieć, że jesteś spokrewniona z tym pacjentem-powiedział doktor.
-Oczywiście, że jestem to mój brat!-odpowiedziałam zniecierpliwiona jaką wiadomość chce powiedzieć mi lekarz.
-U twojego brata wykryliśmy narkotyki we krwi. Musiał zażyć amfetaminy z jakimiś innymi dopalaczami, których nie możemy jednoznacznie określić. Niestety dzisiejsze dopalacze są robione z różnych szkodliwych dla naszego zdrowia substancji. W dodatku poważne pobicie twojego brata uszkodziło żołądek. Nasz pacjent jest w krytycznym stanie. Z każdą minuta walczy o jego życie-oznajmił doktor. Przykro mi.
Mój świat stanął na chwilę w miejscu. Jak to? Mój starszy brat, z którego zawsze brałam przykład okazał się ćpunem? Od kiedy zaczął brać to świństwo? Jak to możliwe, że nic nie zauważyłam?
Teraz leży nie przytomnie w szpitalu. Co go podkusiło?
-Tobie nic nie jest, zemdlałaś z wrażenia. To się często zdarza-powiedział doktor.
-To dobrze.Czy nasi rodzice wiedzą co się stało?-spytałam.
-Tak powiadomiliśmy ich. Twój brat miał przy sobie dokumenty-odpowiedział lekarz. Niestety udało nam się skontaktować tylko z waszą matką. Powiedziała, że przyjedzie do was wieczorem.
-No tak ważniejsza praca, niż my-pomyślałam, a ojciec zabawia się pewnie z tą dziwką, którą widziałam-pomyślałam.
-Czy mogę zobaczyć brata?-spytałam doktora.
-Oczywiście-powiedział lekarz. Zaraz zaprowadzi Cię do niego jedna z pielęgniarek.
-Dziękuję-odpowiedziałam.
Musze go zobaczyć. Jestem na niego wściekła, za to, że jest taki nieodpowiedzialny. Jednak bardzo się o niego boję. Przecież on może tego nie przeżyć. Na dodatek nasi rodzice są jak dzieci. Nie zdają sobie sprawy, jak poważny jest stan Luke.
Nagle mnie olśniło. Przecież wczoraj Luke szantażował czymś tatę. Może chodziło o tę kobietę, z która widziałam ojca? Musiał wszystko wiedzieć. Dlaczego nic mi nie powiedział?
Wolał szantażować ojca, żeby uzyskać pieniądze na narkotyki. To chore, tyle spraw dzieję się za moimi plecami. Ta rodzina to jakaś patola! Chciałam dowiedzieć się prawdy od Luka, lecz on teraz leżał bezbronny na sali.
Pielęgniarka kazała założyć mi zielony fartuch. Po czym wprowadziła mnie do sali, gdzie leżał Luke.
-Lukee!!! Coś ty narobił?-zawołałam, lecz on leżał nie przytomny.
-Możesz do niego mówić, podobno osoby w śpiączce nas słyszą, tylko nie mogą się   odezwać-powiedziała pielęgniarka. Ja was zostawię.
-Dobrze-powiedziałam.
kobieta wyszła z sali i zostałam tylko ja i Luke.
-Co ty narobiłeś? Dlaczego mi nie powiedziałeś? O co chodziło wczoraj rano? Twoja kłótnia z ojcem?
-Jednak jak tak leżysz tutaj... chce mi się płakać. Nie zostawiaj mnie tutaj samej! Z  oczu zaczęły płynąć mi łzy. Płakałam i nie mogłam się uspokoić. Szlochałam. Dlaczego nasza rodzina jest taka nienormalna?
-Jak teraz ty mnie zostawisz na tym świecie, to co ja zrobię? Jestem jeszcze niepełnoletnia, jak rozsypie się nam rodzina to gdzie ja pójdę. Do zapracowanej matki, która nigdy nie ma czasu na własne dzieci? Co z Loganem, przecież on jest jeszcze taki mały. A jeśli okaże się, że ojciec ma kochankę to będzie nas miał gdzieś. Luke.. co  z nami będzie?
Przytuliłam się do brata. Niestety wciąż leżał sztywno. Jego klatka piersiowa lekko się podnosiła, po czym opadała. Wpatrywałam się w Luka. Byłam załamana tym, że mogłoby już go tu nie być.
Była już noc mogłam już wyjść ze szpitala. Byłam zdrowa. Już 19.00 a naszej matki dalej nie ma nagle dostałam sms od matki.
,,Trochę się spóźnię, nadgodziny w pracy, potem mi powiesz co z Lukiem''
Świetnie miałam nadzieję zostać dzisiaj przy Luku, jednak muszę iść, bo Agnieszka nie zostanie dzisiaj dłużej. Pocałowałam Luka na pożegnanie, po czym wróciłam do domu.
Zastałam w nim Agnieszkę, która patrzyła na mnie z nie zadowoleniem. Była zła, że wróciłam tak późno. Ogóle ją nie obchodzi nasze zdrowie. Eh co za świat...
Zostałam sama z Loganem. Słodko spał w swoim pokoju. Ten maluszek nawet nie wie jak potworny jest ten świat. Powinien spędzać czas z matką, a nie z obcą kobietą. Jest jeszcze taki bezbronny i nie świadomy wszystkiego.
Nagle zadzwonił telefon, pomyślałam, że może to ojciec spytać jak tam u nas. Pobiegłam do telefonu.
-Tak słucham?
-Jeśli do tego tygodnia nie dostarczysz towaru, to stanie Ci się krzywda-usłyszałam gruby głos w słuchawce.
-Kto mówi. To chyba jakaś pomyłka-powiedziałam.
-Jesteś siostrzyczką Luka?-spytał tajemniczy głos.
-Może..a co?
-Jeśli tak to ty i twoja rodzina skończycie w taki sam sposób  jak twój brat-powiedział brat.
-Ale o jaki towar chodzi?-spytałam.
-Twój braciszek jest nam winien 100 tyś szmalu, ale jeśli nie przyniesiesz na czas to możemy jako zaliczkę wsiąść ciebie i zapłacisz nam w naturze-  nieznajomy mężczyzna  zaczął się śmiać.
-Ty oblechu, przelecieć to ty najwyżej dziwkę za rogiem możesz, a nie mnie -powiedziałam zdenerwowana do słuchawki.
-Dobra, dobra mała pogadamy przy najbliższej okazji-powiedział, po czym dziwny telefon się rozłączył.
Co za nie przyjemne typy. Matko, jak ja spłacę ten dług. Przecież nie jestem dziwką, która puszcza się obojętnie z jakim kolesiem. Może Luka też tak szantażowali. To może dlatego go pobili. Biedny Luke, ale sam się w to wkopał. Teraz to ja muszę po nim sprzątać. Muszę coś wymyślić, tylko co?
Bolała mnie już od tego wszystkiego głowa, było mi słabo. Bałam się, że znowu zemdleję. Muszę się wsiąść w garść. Pomóc Lukowi, w końcu to mój rodzony brat.
Do domu wróciła matka.
-Przepraszam, że tak późno, no mów co tam z Lukiem?-spytała.
-A od kiedy to Cię interesuję?-odpowiedziałam.
-Nie tym tonem moja droga- powiedziała Anna.
-Twój syn leży w szpitalu, a dla ciebie jest ważniejsza praca-wykrzyczałam.
-To nie tak. .Laura -powiedziała.
Wybiegłam z salonu i zamknęłam się w pokoju.
Miałam wszystkiego dość. Wszystko się sypało. Szlochałam bezradnie do poduszki, jednak płaczem nic nie zdziałam.
Co mam robić? Dlaczego muszę mieć zawsze po górkę? Miałam ochotę sobie coś zrobić. Jednak nie zostawię Logana z tym wszystkim samym. Jest za mały, by to zrozumieć. Może to i dobrze, przynajmniej nie musi się martwić. Muszę go chronić. Kocham go, w końcu to mój malutki braciszek. Skoczę za nim w ognień. Luka też muszę obronić. Nie miałam jeszcze pomysłu, jak obronić moją rodzinę, ale jedno wiedziałem na pewno muszę skombinować dużą część pieniędzy, aby nie mieć kłopotów.

************
To by było dzisiaj na tyle,
mam nadzieję, że się podobało. :)
Liczę na wasze liczne komentarze.
Jak myślicie co dalej będzie z Laurą? 
Czy poradzi sobie z narastającymi kłopotami?
Dowiecie się tego już w następnych rozdziałach.
Przy okazji chciałam wam złożyć życzenia.
,,Kolorowych jajeczek,
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania!''

Do zobaczenia kochani! :***

sobota, 19 marca 2016

02. ,,Kiedy na początku wszys­tko wy­daje się banalne, na końcu zaw­sze po­jawiają się komplikacje...''

W oknie już biały świt. Wstałam przetarłam oczy, założyłam swoje mięciutkie miętowe kapcie, po czym udałam się do łazienki. Z dołu usłyszałam głośną rozmowę. Podeszłam do skręcanych schodów i stanęłam przy drewnianej balustradzie. Usłyszałam głos taty i Luka.
-Miałeś mi dać dzisiaj trzy stówy!- powiedział Luke.
-Skąd ja mam brać te pieniądze, zacznij w końcu pracować, a nie tylko balangujesz z tymi twoimi kolegami- odpowiedział Johny.
-Tylko uwzględnij to staruszku, że wiem trochę za dużo na twój temat dotyczący jednej sprawy...
-Dobra, ale przecież dałem ci ostatnio 400 zł!-krzyknął Johny. Nie jestem bankiem!-dokończył.
-Ale mnie to nie obchodzi, jeśli do dzisiaj nie dostane zapłaty, twój sekret zostanie ujawniony, a ty będziesz miał poważniejsze problemy, niż załatwienie na dzisiaj kilka stów-powiedział Luke.
-Nie do wiary! Wyhodowałem żmije na własnej piersi-wykrzyczał załamany ojciec.
Słyszałam szyderczy śmiech Luka, jednak nie wiedziałam o co chodzi. Chciałam jeszcze trochę pomilczeń przy balustradzie. Miałam nadzieję, że dowiem się jeszcze jakiejś ważnej informacji.
-Wyjeżdżam na kilka dni w delegacje. Pieniądze przyśle Ci wieczorem...
-Jasne delegację... Możesz oszukiwać matkę i Laurę, ale mi oczu nie zamydlisz-powiedział Luke.
-O co Ci chodzi? Nie insynuuj-powiedział Johny. Wracam za trzy dni- krzyknął po czym zamknął frontowe drzwi.
Stałam nie ruchomo jeszcze kilka sekund na schodach. Co ojciec zrobił, że daje się  szantażować Lukowi? Jaka delegacja? Czemu nic mi wcześniej nie powiedział?
No cóż ciekawie się zaczął ten dzień...
Nie mogłam zapytać przecież w prost Luka o czym rozmawiał z ojcem. Pewnie i tak by mi nie powiedział. Wiedziałby tylko, że wiem że coś przede mną ukrywa. Musiałam sama zbadać sytuację. Postanowiłam baczniej obserwować mojego brata.
Przed obiadem przyszła Agnieszka. W końcu... Podobno ojciec miał jej wczoraj powiedzieć co myśli o jej nieodpowiedzialnym zachowaniu. Oszczędziłam sobie gadania, którym i tak by się nie przejęła.
Luke wyszedł zaraz po 14.00, więc poszłam za nim. Starałam się ukrywać, chodź nie było to proste, ponieważ wciąż się oglądał na różne strony. Koło pierwszej uliczki zatrzymał się. Ukryłam się na pobliskim przystanku autobusowym.
Nagle pojechało czarne BMW. Zatrzymało się obok Luka, po czym mój brat do niego wsiadł. Tajemniczy samochód oddalił się ode mnie z piskiem opon.
O co chodzi, kim są ci kolesie. I czego chcą od mojego brata. Czyżby wpadł w nieodpowiednie towarzystwo? Zaczęłam się o niego niepokoić.
Wracając do domu zauważyłam nasz białe, rodzinne kombi. Czemu stał na parkingu, a nie pod naszym domem. Zaraz zaraz z tego co wiem to ojciec nim dzisiaj rano pojechał tym autem na szybką i niewyjaśnioną delegację. Pytanie dlaczego teraz stoi dwie ulice dalej od naszego domu. Czyżby poszedł na szybkie zakupy przed podróżą? Tylko, że w pobliżu nie ma żadnego sklepu.
Od sieciówek w hipermarketach małe  sklepy upadły, po czym splajtowały. Od tej pory najbliższy sklep był godzinę jazdy od naszego domu. To jest dla mnie chore, że nasz kraj zamiast się rozwijał cofał się. No cóż ale nic nie mogłam w tedy na to poradzić.
Moim pytaniem było o co chodzi z dzisiejszą delegacją taty. Postanowiłam ukryć się i poczekać na przybycie właściciela samochodu.
Po męczących dwóch godzinach z pobliskiego bloku wyszedł mój tata z jakąś kobietą. Miała duży, granatowy kapelusz, który okrywał jej długie, ciemno-brązowe włosy, sięgające do ramion. Była ubrana w czarną, obcisną sukienkę, która podkreślała jej długie i chude nogi. Kim była ta kobieta? Miała czarne okulary, przez co nie byłam w stanie jej rozpoznać.
Jedno było pewne mój ojciec wcale nie wyjechał w żadną delegację. Pierwsza myśl, kótra przemknęła mi przez myśl to, że mój tata ma kochankę. Jednak nie miałam na to jeszcze żadnych dowodów. Postanowiłam zając się tą sprawą. Nie chciałam mówić jeszcze o tym mamie. Nie wiem jak by się zachowała, może nawet by mnie wyśmiała, dlatego postanowiłam zgromadzić jakieś dowody, za nim oczernię mojego ojca.
Chciałam iść za tatą, ale był szybszy, ponieważ jechał autem. Nie mogłam nawet biec za samochodem, bo zobaczyłby mnie jeszcze w lusterku to moje śledztwo wyszło na światło dzienne.
Wróciłam do domu. Byłam przed moją zieloną furtką. Zauważyłam, że jakiś dwóch kolesi w ciemnych bluzach okładają leżącego chłopaka. Podeszłam bliżej po czym zobaczyłam, że ofiarą napastników jest mój brat. Nie wiedziałam co  mam zrobić. Krzyknąć, podbiec, ale co bym zdziałała? Jeszcze mnie by pobili. Jednak nie mogłam przyglądać się jak leją mojego brata. Z całych tych nerwów i gniewu zawołałam donośnym głosem:
-Wy gnoje! Policja! Biją bezbronnego człowieka! Pomocy!
Nagle napastnicy zwrócili wzrok w moją stronę. Czułam przerażenie, nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam, ale w końcu coś musiałam.
Minęło 15 sekund jak po moim krzyku chuliganie się rozbiegli.
Matko jak dobrze, że nie przybiegli w moją stronę i mi nie do kopali.
Muszę nauczyć się sztuki walki-pomyślałam. Dopiero teraz to zauważyłam jak ważne są takie zajęcia w życiu codziennym.
Podbiegłam do Luka. Leżał na środku chodnika koło naszego domu.
Skulony w kulkę, zwijał się z bólu.
-Luke, Luke nic ci nie jest?-spytałam.
Po tych słowach Luke podniósł lekko swoją głowę. Z jego prawej brwi leciała krew, była on przecięta. Z nosa płynął potok krwi, a rękę miał położoną w nienaturalny sposób. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieję się na prawdę. Bałam się o życie Luka.
-Laura...-odbąknął.
Po czym zemdlał.
-Lukeee!!!-krzyczałam.
Jednak on nie reagował. Zaczęłam płakać.  Z moich oczu płynął potok łez, których nie mogłam powstrzymać. Cały czas krzyczałam.
-Pomocy!
Zadzwoniłam po karetkę. Wybąkałam ulicę i powiedziałam jak wygląda sytuacja. Nie mogłam opanować zdenerwowania. Dopiero gdy zobaczyłam pobitą twarz Luka, uświadomiłam sobie jak niebezpieczni byli ci bandyci. Nie wiedziałam nawet, dlaczego napadli mojego brata.
Kręciło mi się w głowie. Było mi słabo. Po czym zemdlałam.
Te wszystkie emocje. Widok ojca z obcą kobietą, a na dodatek te pobicie. Nie tego było już za wiele.
Chciałabym, żeby ten koszmar się skończył. Nawet matka się nami nie interesuję. Wciąż jest w pracy. O naszej rodzinie musiała dawno już zapomnieć. Dlaczego moja rodzina musi być taka pokręcona. Nigdy nie była normalna, chociaż z pozoru  mogłoby się wydawać, że jest przeciętna,
to tak naprawdę nie jest.

***********

Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Akcja się rozwija, ale to nie wszystko co dla was przygotowałam.
Jeszcze się zdziwicie jak potoczy się sytuacja.
Co będzie z Lukiem? 
Kim jest tajemnicza kobieta, z którą spotkał się tata?
Tego wszystkiego dowiecie się już nie bawem.
P.S przepraszam, że takie krótkie, ale jest pisane na szybko.
Chciałabym dodać dłuższe, ale nie wiem jak czas mi pozwoli.
Sami wiecie święta i te sprawy.
Na dodatek jeszcze urodziny.
Wszystkiego za dużo na raz.
Oczywiście
 Komentujcie!
Buziaki :*

wtorek, 15 marca 2016

LBA

Zostałam nominowana do LBA. Nominowały mnie: Julka Lipska KLIK oraz Emi Delly R5er KLIK  
Za nominację bardzo dziękuję. :)

Pytania od Julki:

1.  Jakie jest twoje hobby?

Uwielbiam rysować, tańczyć i oczywiście pisać bloga. <3
Mogę wam zaprezentować parę moich prac, sami ocenicie czy potrafię rysować. :)




2.Co skłoniło Cię do założenia bloga?

W zasadzie nakłoniła mnie do tego moja koleżanka Abi KLIK . Chciałam spróbować swoich sił w pisaniu i opowiadaniu moich historii.

 3.Skąd czerpiesz wenę na kolejne rozdziały?

Pomysły przychodzą mi spontanicznie. Jednak zanim napisze post myślę o powiązaniu z następnymi rozdziałami. :)

4.Od kiedy jesteś na blogerze?

Od 03.02.2016r., czyli już ponad miesiąc. Jestem tutaj nowa, więc staram się was zainteresować moimi opowiadaniami.

5.Ulubiony dzień tygodnia?

Piątek po południu. Zwykle spotykam się w tedy z moimi znajomymi. :)

6.Czy masz jakieś zwierzątko? Jak tak to jakie?

Oczywiście, że mam. Kota i psa. Piesek to york i wabi się Fibi, a kot to Gucio. To moje małe pociechy. Kocham je! <3

7.Twoje ulubione blogi?

 http://raura-kinga-story.blogspot.com/2016/02/16.html
http://nigdyniepoddamsiebedewalczylraura.blogspot.com/2015_07_01_archive.html 
http://laurailukelove.blogspot.com/2016/02/rozdzia-19.html 
http://anormalgirlrydel.blogspot.com/2016/03/rozdzia-6.html 
http://milosc-rosnie-powoli-raura.blogspot.com/2016/02/18-so-love-me-like-you-do-love-me-like.html 
http://hurricane-laura.blogspot.com/2016/02/16-fuck-you-very-very-much-cause-we.html 
http://life-is-like-a-labyrinth-raura.blogspot.com/2016/03/rozdzia-33.html 
http://lasttimeraura.blogspot.com/ 
 Jest ich naprawdę wiele. Zawsze staram się czytać na bieżąco nowe rozdziały, jednak nie zawsze udaję mi się skomentować każdy post, ale postaram się poprawić. :)

8.Jak masz na drugie imię?

Nie mam drugiego. :)

9.Gdzie chcesz mieszkać w przyszłości?

Chciałabym mieć dom za granicą, na jakiejś wyspie, ale jednak Polska jest moim ojczystym krajem i także chciałabym tu mieć swój dom.

10. Kim chcesz zostać?

Hym.. Trudne pytanie. Mam dużo planów, jednak nie wydają mi się zbyt realne. Moim marzeniem jest zostać policjantką, jednak wszyscy mi ten zawód odradzają ;(. Służba nie drużba, a po za tym moja mała postura ciała nie jest odpowiednia w tym zawodzie. :(

11.Czy zaliczyłaś w swoim życiu jakąś wtopę?

Jasne, przytrafiają mi się cały czas.  Jednak nauczyłam się już żyć z tymi potknięciami.
Największa z nich to ta, w której idąc przez ratusz w mieście mówiłam do mojej siostry, która szła z tyłu. Mówiłam na głos dużo różnych rzeczy. Po pewnym czasie zorientowałam się, że za mną jest zupełnie obca mi osoba. Musiała uznać mnie za wariatkę, która mówi sama do siebie.  Jednak w tedy chciało mi się śmiać, niż płakać. ;)

12.Ulubiony zespół?

Jest ich sporo, ale jeśli miałabym wymienić to:
-R5 NUTKA
-One Direktor ( bardzo ubolewałam, gdy odszedł Zeyn :( )   NUTKA
-Fifth Harmony NUTKA 
-DNCE NUTKA

13. Co sądzisz o moim blogu?  

Jest wspaniały! Uwielbiam twoje rozdziały staram się każdy komentować. Śledzę twoje posty n bieżąco,  najchętniej codziennie  czytałabym ich kilka, jednak wiem, że jest jeszcze nauka i obowiązki domowe. Sama je mam, więc Cię rozumiem. ;) 

14. Książka czy film? Uzasadnij.

Oczywiście, że książka uwielbiam przeżywać opowieści i wyobrażać sobie bohaterów. Film wszystko obrazuje i nie jesteśmy w stanie chociaż trochę pomarzyć. :( Pamiętajmy, że kto czyta książki żyje podwójnie. :)
  



Pytania od Emi Delly R5er

1. Masz w planach kolejnego bloga?

Tak, jednak teraz nie mam na to czasu. Przeklęta szkoła...
Mam mnóstwo pomysłów i w przyszłości mam zamiar je opublikować. :)

 2. Gdybyś mogła cofnąć się w czasie, to co byś zmieniała w swoim życiu?

Hym... Fakt popełniłam sporo błędów, jednak cieszę się z teraźniejszości. Ni chciałabym nic zmieniać, ponieważ bałabym się, że mogłabym coś bardziej zepsuć niż było wcześniej. 

3. Ulubiona piosenka?

Mam ich dużooo...
Jednak teraz najczęściej słucham: NUTKA :)

4. Grasz na jakimś instrumencie? Jak tak, to na jakim?

 Mogę powiedzieć , że staram się grać na gitarze. :)

5. Jaki przedmiot lubisz, a jaki nie? Dlaczego?

Najbardziej lubię w-f, plastykę i matematykę. Zawsze miałam z nich dobre. Nie sprawia mi to najmniejszej trudności.
Nie lubię biologi i historii, ponieważ nigdy mi jakoś z tymi przedmiotami nie szło. Historia byłaby może jeszcze ok, ale za ,,przeuroczą'' nauczycielkę, która jest niczym diabeł wcielony moja edukacja jest ciężka...

6.Ulubiona bajka lub film animowany z dzieciństwa?

Smerfy i Barbie Roszpunka :)

7.Lubisz czytać lektury szkolne?

Nie, ponieważ muszę je zawsze szczegółowo streścić, przez moją panią polonistkę. Jednak nie które powieści są naprawdę cudowne jak np. Oskar i Pani Róża albo Mały Książę. W tych książkach po prostu się zakochałam. <3

8. Ulubiony kosmetyk?

Zdecydowanie eyeliner. MAX FACTOR COLOUR X-PERT


 9. Jakie 4 rzeczy zabrałabyś na bezludną wyspę?

-Dobrą książkę
-Scyzoryk
W zasadzie tyle by mi wystarczyło. Zabrałabym ze sobą jeszcze jakąś przyjaciółkę, przyjaciela, ale oni nie są przedmiotami. ;)

10. Ulubiona rzecz w szafie?

Chyba nie mam :/ Nie przywiązuje szczególnej wagi do ubrań. Lubię gdy są dopasowane, eleganckie, jednak nie mam żadnej ulubionej rzeczy. :)

11. Jak chciałabyś, żeby wyglądała twoja wymarzona randka?

Pierw mój rycerz na białym koniu powinien zabrać mnie na gdzieś w bajeczne miejsce. Pomysł należy od niego. Chciałabym, żeby mnie zaskoczył. Później zabrał na jakąś romantyczną  kolacje przy świecach, do której zaprowadziłyby mnie płatki róż. Do tego jeszcze eleganckie ubrania, jak książę i księżniczka... Jednak to tylko marzenie, ponieważ tacy mężczyźni po prostu nie istnieją. Czuły, romantyczny, delikatny, wrażliwy, a zarazem męski i odważny to tylko bajki. :(

To byłoby na tyle, mam nadzieję, że przeczytaliście chociaż połowę tych wypocin. ;)
Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję za nominację! Naprawdę się cieszę. :)

Nominowani:

Moje pytania:
1. Ile czasu zajmuje Ci napisanie jednego rozdziału na twoim blogu?
2. Jakie masz hobby?
3.Masz zwierzęta w domu? Jak tak, to jakie?
4. Co planujesz w przyszłości?
5.Masz jakieś plany na nowego bloga?
6.Twoja ulubiona piosenka?
7.Twój najlepszy dzień w życiu to?
8.Czekolada, czy żelki? Dlaczego?
9.Twoje największe marzenie?
10.Co sprawiło, że zaczęłaś pisać bloga?
11. Od kiedy jesteś na blogerze? 
12.Jak wygląda twoja wymarzona druga połówka?

To by było na tyle. :)
Pozdrawiam :***



niedziela, 13 marca 2016

01. ,,Życie to nie bajka. To horror, w którym gramy główną rolę...''

Dzisiaj weekendowy poranek. W prawdzie jest dopiero 7.30, a ja jestem już na nogach. Mogłabym jeszcze pospać, jednak nie chciałam marnować tak pięknego dnia na leżenie w łóżku.
Odsłoniłam długie, niebieski firanki, które zdobią moje duże okno na świat. Promienie słoneczne opadły na moją twarz.
-Jest fantastyczny dzień, więc trzeba będzie go dobrze wykorzystać..-pomyślałam.
Nagle zobaczyłam jak z garażu wyjeżdża moja mama. Jedzie już do pracy. Nawet się z nią nie przywitałam. Pracuje w dużym biurze korporacyjnym i  zawsze jest zajęta jakimiś ważniejszymi sprawami niż ja. Czasami myślę, że praca jest dla niej ważniejsza od rodziny. Chociaż zapewniała mnie nie raz, że nasza cała rodzina jest miłością jej życia, ale ja czuję, że to tylko puste słowa. Zdaję sobie sprawę, że na życie trzeba zarobić, bo nic nie jest za darmo. Jednak uważam, że za dużo czasu spędza w pracy.
A co do mojego ojca, mogę tylko dodać, że się dobrał z matką. On również cały czas jest zaganiany. Co rusz ma jakąś ważną sprawę do załatwienia. Większość dni spędza po za domem, więc mogę powiedzieć, że jestem prawie sama w domu.
Muszę jednak uwzględnić, że mam jeszcze dwóch braci. Jeden z nich to Luke ma 19 lat, a drugi to pięciomiesięczny Logan. Jest taki słodki. Kocham się nim zajmować, jednak gdy płacze nie jest piękny, tylko nie do wytrzymania. Gdy nie pomaga smoczek, czy butelka muszę iść po Agnieszkę. Aga to opiekunka Logana. To matka ją zatrudniła, ponieważ ona chce się spełniać zawodowo, tak jak ojciec. To trochę chore dla mnie, w końcu Logan jest taki mały. Powinien spędzać większość czasu z matką, a nie z obcą mu osobą. Jednak mojej mamie nie da się tego wyjaśnić. Ona uważa, że już za dużo czasu poświęciła dla mnie i Luka jak byliśmy mali i to jej wystarczy.
Schodząc na dół na śniadanie zauważyłam, że ojciec jest jeszcze w domu. Może ma dzisiaj wole, chociaż to by było dziwne. Każdą chwile spędza w pracy, więc moje zdziwienie było uzasadnione.
-Co się stało, że nie jesteś jeszcze w pracy? Czyżbyś zrobił sobie dzień wolnego specjalnie, aby spędzić dzień ze swoimi dziećmi?- spytałam.
-Nie, nie kruszynko tatuś ma dzisiaj na 13.00... znaczy na 9.00 do pracy.-odpowiedział.
Dziwne pomylił się w godzinach, w których ma pracować. Może to z tego przepracowania. Biedny tata zamęczą go kiedyś w tej pracy. Mój ojciec  jest głównym prezesem w  banku, on również nie ma czasu na ,,pierdoły''. Tak nazywa wszystkie zajęcia, które nie są związane ze stertą papierów.
-Aha. Spoko. Myślałam, że znajdziesz czas dla swojej ukochanej córeczki, ale skoro znów jesteś zajęty pracą to ja już sobie pójdę- powiedziałam.
-To nie tak skarbie. Po prostu mam teraz urwanie w pracy. No wiesz nowy klient z dużymi wymaganiami. Ale jak tylko będę miał chwilę czasu to zabiorę Cię na duże zakupy. Co ty na to? -spytał.
No tak myślał, że mnie tak łatwo przekupi. Dlaczego rodzice uważają, że jeśli  kupią coś dziecku to ono już nie będzie miało żadnych pretensji?
-Nie jestem osobą, którą można tak łatwo przekupić-powiedziałam stanowczo.
-Myszko, przecież wiesz, że dla mnie najbardziej liczy się tylko nasza kochająca rodzina.
-Tak, tak wiem. Dobra tam, skończmy już ten temat.-powiedziałam. Będziesz dzisiaj na moim występie? Będę śpiewać w kapeli u chłopaków ze szkoły. Będzie dzień talentów i postanowiłam wystąpić. To jak mogę na ciebie liczyć, bo mama mi wczoraj powiedziałam, że nie może przyjść. Niestety ma za dużo pracy, jak zwykle...
-Kurde! To dzisiaj?-spytał.
-Tak mówiłam Ci to tydzień wcześniej, żebyś mógł znaleźć czas...-powiedziałam.
-Zapomniałem! Przepraszam Cię kochanie, ale ten klient jest dzisiaj ze mną umówiony i dopiero wrócę późnym wieczorem.
-Szkoda...-powiedziałam załamana. Liczyłam na to, że chociaż ty będziesz.
-Przykro mi. Ale następnym razem na pewno będę.-powiedział
-Dobra. Idź już bo się spóźnisz. Wiesz może gdzie się podziewa Luke? -spytałam.
-Niestety nie, może jest w swoim pokoju. Pa skarbie, do wieczoru- powiedział tata zamykając frontowe drzwi wejściowe.
Eh! Znowu sama. Zapomniałam spytać na którą godzinę  przyjdzie Aga. No cóż trzeba będzie trochę poczekać do jej przyjścia. Muszę się uszykować do występu. W końcu to moje pierwsze wykonanie na żywo przed publicznością. Trochę się boję, ale kto nie ryzykuję, ten nie zyskuje.
Poszłam do pokoju Logana. Tak słodko spał, więc starałam się być cicho jak myszka, żeby przypadkiem go nie obudzić.
Wychodząc z pokoju usłyszałam zamykające się drzwi na zewnątrz. Pomyślałam, że to tata. Może czegoś zapomniał w tym pośpiechu.
-Zapomniałeś czegoś?-krzyknęłam w stronę korytarza.
Jednak nikt się nie odezwał. Postanowiłam sprawdzić kto to. Wychodząc z kuchni zobaczyłam mojego brata.
-Luke co ty tu robisz?
Na twarzy był cały blady, a oczy miał czerwone od przemęczenia. Wyglądał nie za ciekawie.
Pewnie gdzieś zabalował z kumplami do rana, a dopiero teraz przyszedł do domu. No tak uroki bycia dorosłym. Już niedługo za rok, to ja będę pełnoletnia. Będę mogła robić to co będzie mi się podobało. To będzie piękne. Już nie mogę się doczekać. No cóż jak na razie mam tylko siedemnastkę na karku i muszę się nią zadowolić.
-Nie twój interes młoda-burknął pod nosem.
-Dobra, nie wnikam. Tylko ogarnij się trochę, bo wyglądasz jak upiór-powiedziałam.
-Dobra tam- powiedział wchodząc po schodach na górę do swojego pokoju.
Nagle zadzwonił telefon. Pobiegłam odebrać słuchawkę.
-Tak, słucham-powiedziałam.
Jednak po drugiej stronie nikt nie odpowiadał.
-Hallooo...-powtórzyłam.
Niestety nadal nic. Dziwne... Słyszałam tylko ciche sapanie do telefonu. W końcu się rozłączyłam.
Nie wiedziałam o co chodzi. Później takie telefony już mi się nie zdarzyły.
Minęła 15.00, a Agi wciąż nie ma. Kurcze za godzinę mam występ, a jej dalej nie ma. Luke jest na górze, ale nie mogę z nim zostawić Logana. Pewnie chce odespać noc i jak Logan będzie płakał to nawet do niego nie podejdzie. Przecież nie zostawię Logana samego. Dlaczego tylko ja muszę być odpowiedzialna? Czasami czuję, że mam do utrzymania cały dom, bo rodziców nigdy nie ma w domu.
Minęła 16.30, więc chyba mogę zapomnieć o dzisiejszym wyjściu na koncert. Kurde co z tą Agą. Muszę powiedzieć mamie co ona wyprawia. Za co my jej nie płacimy. nawet nie zadzwoniła, że nie przyjdzie. Tacy właśnie są dorośli. W ogóle nie odpowiedzialni, a czasami zachowują się jak dzieci.
Nagle przed domem usłyszałam pisk opon. Zajrzałam przez okno i zobaczyłam czarne BMW. Szybko odjechał, najwidoczniej ktoś musiał się na chwilę zatrzymać koło naszej sąsiadki z na przeciwka.
Pani Henryka to bardzo miła i uczynna kobieta. Ma już swoje lata, ale jest bardzo dobrą kobietą.
Mama mówiła, że pani Henryka wyjechała do córki do Kanady na tydzień. Może już wróciła?
Chociaż wątpię, że ona przyjechała taką furą. Cóż co ja tam będę wnikać w życie sąsiadów.
Dałam butelkę z mlekiem Loganowi, po czym go uśpiłam. Nagle znowu zadzwonił telefon, więc go odebrałam.
-Hallo...?-spytałam.
Znowu to samo dyszenie do telefonu. Już miałam się odezwać ,,Kim jesteś, jeśli będziesz cały czas dzwonił i się nie odzywał to wezwę policję i Cię namierzą cwaniaku'', ale nagle usłyszałam:
-Halo? Mariusz? Chciałam Ci podziękować za dzisiaj...
-Yyy, przepraszam, ale chyba to pomyłka. Tutaj nie mieszka, żaden Mariusz, proszę pani- poinformowałam kobietę.
-Słucham? Ojeju na prawdę? Ale głupio się czuję proszę mi wybaczyć. Najwyraźniej źle wykręciłam numer- po czym się kobieta się rozłączyła.
Heh mogę się teraz chociaż z czegoś pośmiać pomyślałam. Pewnie wcześniejszy telefon był podobną pomyłką. Nie muszę się przejmować, że to jakiś bandyta obserwujący dom. Moje myślenie czasami zdaje mi się po pewnym czasie absurdalne. Najwyraźniej naoglądałam się za dużo kryminalistycznych filmów.
Z góry zeszedł Luke. Ubrał się i powiedział:
-Ja idę do Tomka, jak coś mogę późno wrócić. Na razie mała- powiedział Luke.
Czemu on musi mnie tak nazywać wcale nie jestem mała mam 168 cm wysokości.
-Pa...-odpowiedziałam.
Gdy wyszedł Luke zobaczyła leżącą białą kartkę na kafelkach koło wieszaków na ubranie. Podniosłam ją. Na kartce jest napisane ,, Twoje dni są policzone'' z podpisem ,,W.G''.
Hym.. Za dużo dzisiaj  dziwnych sytuacji. Kim jest W.G i czego pisze jakieś dziwne teksty na skrawku małej karteczki, którą mam mój brat?
Nie wiem sama czy mam to odczytać jako groźbę. Czyżby Luke miał kłopoty, a jak tak to jakie. A może jednak to tylko jakiś żart, albo tak o napisany zwrot bez większego sensu, a teraz ja tu wymyślam nie wiadomo jakie historię?
Nagle do domu wszedł ojciec. Była już 21.00. Szybko zleciało.
-Hej! Co tam?- spytał tata wchodząc do domu.
-Spoko.
Poczekałam chwilę i spytałam:
-Nie zapytasz jak mi poszło na koncercie?
-A tak zapomniałem.. Więc jak było skarbie? -spytał
-Nijak. Aga nie przyszła i nie poszła, bo musiałam zając się Lukiem-odpowiedziałam.
-Jak to nie przyszła? Pewnie się coś stało. Nie martw się zadzwonię do niej jeszcze dzisiaj-uspokoił mnie ojciec.
-Eh! Dobra. Najwyraźniej ten koncert nie był mi pisany...-powiedziałam ze smutkiem.
Później wróciła zmęczona mama. Nie chciało mi się już schodzić na dół, więc położyłam się do mojego wielkiego łóżka. Wtuliłam się w różową poduszę, po czym zasnęłam...

poniedziałek, 7 marca 2016

Prolog

 Minęła 16:07, czułam jak szybko bije mi serce. Pragnęłam, aby to wszystko okazało się tylko jednym, wielkim koszmarem. Na twarzach tych wszystkich ludzi widziałam przerażenie, jednak nie mogłam się już wycofać. Na to było już za późno. Poza tym nie miałam innego wyjścia. Czułam gorycz w sercu, a do oczu napłynęły mi łzy, których nie mogłam powstrzymać. Trzymając rewolwer przy czole niewinnej kobiety, która miała za zadanie otworzyć nam sejf do banku, czułam narastającą adrenalinę. Jednak wiedziałam, że nie mogę tego spieprzyć. W końcu od tego zależał dalszy los mojej rodziny, a raczej jej mniejszej części. Sama już nie wiem, czy moi rodzice są dla mnie rodziną. Tak bardzo nienawidzę ojca, za to co nam zrobił. Nie potrafię mu tego wybaczyć. Tak bardzo nas skrzywdził. To on jest jedną z przyczyn tego co tutaj robię. Gdyby naprawdę nas kochał nic by się nie wydarzyło. Byłam naiwna wierząc mu w te wszystkie puste słowa wypływające z jego ust o kochającej rodzinie. No cóż mogłam być bardziej czujniejsza, wiedziałam, że coś musi się święcić. Jednak nikt nie spodziewał się, że sprawa nabierze takiego tempa. Teraz jednak zacznijmy całą historię od początku. 
***********
Witajcie moi kochani!
Oto nowy blog, który pisze zupełnie nową historię.
 Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Liczę na waszą opinię i komentarze! :)
Już niedługo pojawią się bohaterowie i fabuła.
Mam nadzieję, że chociaż trochę was zaciekawię
i będziecie śledzić na bieżąco mojego bloga.
P.S ,,My Story'' będę pisać dalej, 
więc czekam na waszą aktywność również na starszym blogu.
To chyba tyle.
Buziaki :***